sobota, 24 stycznia 2015

Co powinniśmy zrobić z kwotą wolną od podatku?

Śnieg pada, w domu zimno, idealne warunki do narzekania, a więc ponarzekam dziś nieco na podatki. I choć rzeczy, które mi się w naszym systemie podatkowym nie podobają, jest wiele, dziś skupię się na kwocie wolnej od podatku.

Wysokość rocznego dochodu, poniżej której nie trzeba płacić podatku dochodowego jest w naszym kraju absurdalnie niska. Wynosi obecnie 3091 zł. Jeśli podzielimy to przez 12, wyjdzie nam, że aby podatku nie płacić, należy mieć miesięczny dochód mniejszy niż 257 zł.

Dla porównania, minimum egzystencji, czyli kwota niezbędna na zaspokojenie najbardziej podstawowych potrzeb, których nie można odłożyć w czasie, a których niezaspokojenie wręcz zagraża życiu, wynosi dla gospodarstwa jednoosobowego 452 zł, a dla pięcioosobowego 477 zł.

Dochodzimy w ten sposób do sytuacji niedorzecznej - ktoś, komu brakuje pieniędzy na jedzenie, mieszkanie czy podstawowe artykuły higieniczne, musi płacić podatki. Co więcej, osoba ta oddaje państwu pieniądze tylko po to, by otrzymać je z powrotem w postaci zasiłku. Gdzie tu jakakolwiek logika?

Powinno się niezwłocznie podnieść kwotę wolną od podatku do 5424 zł, tak aby osoby żyjące poniżej minimum egzystencji nie musiały płacić podatku dochodowego. W przyszłości natomiast dążyć się powinno do tego, aby kwota wolna od podatku była dwunastokrotnością minimum socjalnego.

Podniosą się zaraz głosy, że państwo zbyt wiele na tym straci. Nie jest to jednak prawdą, gdyż mamy coś takiego jak podatek VAT. Owszem, wpływy do budżetu z podatku dochodowego byłyby mniejsze. Jednak, te pieniądze zostałyby przez ludzi wydane (bo przecież tylko bogaci mogą pozwolić sobie na oszczędzanie). Wzrosłaby więc konsumpcja - i wpływy do budżetu z podatku VAT.

Jak pisałam, jest dużo więcej rzeczy, które mi się w systemie podatkowym nie podobają. Stanowi to jednak materiał na osobny wpis, który pojawi się już w przyszłym tygodniu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz