niedziela, 25 stycznia 2015

Polityka narkotykowa

Zgodnie z danymi Europejskiego Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii liczba Polaków uzależnionych od opioidów systematycznie spada, oscylując obecnie w granicach 4-7 przypadków na 10000 osób. Niewiele - zdawać by się mogło. Jednak po wykonaniu odpowiednich obliczeń, okazuje się, że problemem tym dotkniętych jest około 20000 osób. Dwadzieścia tysięcy ludzi, którymi społeczeństwo niezbyt się przejmuje. Nadal bardzo często wyrażamy głęboko niehumanitarne i wręcz szkodliwe poglądy, mówiąc, że osoby uzależnione od narkotyków są same sobie winne, więc dlaczego teraz mamy im pomagać. Zgodzić się z tym można jedynie po zignorowaniu wpływu, jaki na zachowanie ludzi ma środowisko, w którym żyją. Taki indeterminizm był modny w XVIII wieku. Może już czas odrzucić te poglądy?

Inny poglądem, który należało by odrzucić jest ten o skuteczności terapii opartej na abstynencji. Jak mówi Jacek Charmast, koordynator Biura Rzecznika Praw Osób Uzależnionych: "W 30 ośrodkach największej polskiej organizacji terapię kończy ok. 300- 400 osób rocznie, z czego połowa w ciągu roku zapewne wraca do narkotyków. [...] Nasze placówki zorientowane na abstynencję mają wyniki niewiele lepsze od zjawiska tzw. samowyleczeń. Gdy porównywaliśmy w 2006 dane z 30 placówek stacjonarnych, w 1/3 ośrodków na jednego terapeutę przypadało 0,8 pacjenta kończącego program. Ale znamy przecież setki pacjentów, którzy kończyli program wielokrotnie."

Programy abstynencyjne nie działają i znaczna większość krajów europejskich zwraca się ku terapii substytucyjnej. Tymczasem w Polsce programem takim objętych jest (wg danych Europejskiego Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii) 10% uzależnionych od opioidów. Mamy obecnie 31 programów leczenia substytucyjnego. Znajdują się one przede wszystkim w dużych miastach. Jest to kompletnie nielogiczne. Chcielibyśmy, aby osoba podejmująca leczenie, znalazła sobie pracę i poprawiła swoje warunki życiowe, ale jak ma tego dokonać, jeśli musi jeździć do miasta oddalonego o kilkadziesiąt kilometrów, aby dostać lek? Skąd ma w ogóle wziąć pieniądze na dojazdy? Nic dziwnego, że nielegalny handel metadonem kwitnie...

Problemem jest także brak punktów wymiany igieł. Według Fundacji Redukcji Szkód, działa obecnie trzynaście takich programów - znów przede wszystkim w dużych miastach.

Nie od dziś wiadomo, że terapia substytucyjna oraz zapewnianie sterylnego sprzętu do iniekcji powoduje zmniejszanie się liczby zakażeń HIV, wirusowym zapaleniem wątroby oraz innych infekcji. Punkty wymiany igieł są znacznie tańsze niż leczenie chorób związanych z używaniem niesterylnego sprzętu.

Nie zmienimy jednak tej sytuacji, nie zmieniwszy wcześniej niezwykle szkodliwej represyjnej polityki narkotykowej, polegającej na zapełnianiu więzień osobami, które potrzebują pomocy medycznej.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz