wtorek, 20 stycznia 2015

Kłótnie o antykoncepcję awaryjną

Jest kilka rzeczy, które wyprowadzają mnie z równowagi, jedna z nich to całkowite ignorowanie nauki. Tym bardziej mnie to irytuje, gdy stosowane jest świadomie, w celu manipulacji.
Natrafiłam dzisiaj na takie zdjęcie:


Wydawać by się mogło, że zmienia się w Polsce ustawa antyaborcyjna, a tu nie. Jedyne co się zmienia, to fakt, iż antykoncepcja awaryjna ma być dostępna bez recepty.

Jeszcze nie tak dawno temu sądziłam, że to dobrze, że tzw. "pigułka po" jest dostępna na receptę, że to lepiej, aby lekarz stwierdził, czy nie ma żadnych przeciwwskazań, może porozmawiał o różnych metodach antykoncepcyjnych, aby taka sytuacja się nie powtórzyła... Później jednak dowiedziałam się, jak to u nas w rzeczywistości wygląda - jedna znajoma musiała odwiedzić kilku lekarzy, aby receptę dostać, na inną lekarz nakrzyczał (!). Tak więc ze zmian się cieszę.

Dalszą część wpisu chciałabym poświęcić argumentacji środowisk prawicowych.
Po pierwsze - konsekwentne nazywanie antykoncepcji awaryjnej mianem środka wczesnoporonnego. No cóż, pozwolę sobie tutaj zacytować wypowiedź lekarza, dr Grzegorza Południewskiego:
"Po pierwsze, wpływa na podwzgórze w mózgu, hamując uwalnianie hormonu luteinizującego LH. LH reguluje cykl miesiączkowy. Gwałtowne zwiększenie poziomu LH jest dla organizmu sygnałem rozpoczynającym owulację, czyli uwalnianie jajeczka z jajnika. EllaOne hamuje uwalnianie LH, a tym samym owulację. A skoro jajeczko nie zostanie uwolnione, nie trafi do jajowodu i nie może dojść do zapłodnienia. Hamowanie owulacji to tylko jeden ze sposobów działania EllaOne. Środek ten zmienia też perystaltykę jajowodu i sprawia, że w ciągu 24 godzin od zastosowania jajeczko nie może sprawnie przesuwać się jajowodem, a to uniemożliwia dotarcie jajeczka na czas do jamy macicy. [...] Jeśli zarodek powstał i zaimplementował się w ścianie macicy, jego dalszy rozwój jest prawidłowy."
Nie sądzę, aby wymagało to komentarza.

Pani Magdalena Kokrzewa z CitizenGO (subskrybuję newsletter dla lolcontentu, ale w sumie częściej podnosi mi to ciśnienie...) jest niezwykle oburzona faktem, że antykoncepcja awaryjna będzie dostępna także dla "nieletnich dziewczynek". Biorąc pod uwagę, że współżycie jest w Polsce legalne od piętnastego roku życia, te "nieletnie dziewczynki" to właśnie piętnasto-, szesnasto- i siedemnastolatki. Tak, osoby w tym wieku uprawiają seks. Nie, edukacja seksualna promująca abstynencję nie działa. Nie, dostępność antykoncepcji awaryjnej bez recepty nie "będzie umacniać wśród ludzi (zwłaszcza młodych) złudne przekonania o tym, jakoby można było współżyć zawsze i wszędzie bez jakichkolwiek konsekwencji". Wręcz przeciwnie, jak tacy nastolatkowie będą musieli wydać około 130 zł na "pigułkę po", zapamiętają, żeby następnym razem kupić prezerwatywy i przeczytać, jak ich prawidłowo używać (bo niestety, na wychowaniu do życia w rodzinie prawdopodobnie się tego nie dowiedzieli...).

Na dodatek, środowiska pro-life powinny raczej popierać dostęp do antykoncepcji awaryjnej, bo - jak mówi dr Południewski: "Gdy w 1999 roku na Węgrzech preparaty antykoncepcji awaryjnej zostały dopuszczone do sprzedaży bez recepty, liczba aborcji wśród dziewcząt młodszych niż 18-letnie spadła o połowę, a wśród kobiet powyżej 18. roku życia - o 30 proc.".

I chociaż staram się unikać zbyt radykalnych wypowiedzi na temat poglądów innych ludzi, naprawdę zastanawiam się, czy środowiska zaciekle walczące z antykoncepcją awaryjną są w takim stopniu zindoktrynowane, czy po prostu nienawidzą ludzi.

1 komentarz:

  1. Wydaje mi się, że nie znamy słusznej drogi, jaką powinniśmy podążać w kwestii uświadamiania młodych ludzi o możliwych efektach seksu. Bo ani unikanie tego tematu, ani wałkowanie go po milion razy na milion różnych sposobów nie wpływa pozytywnie na zmniejszenie się liczby niechcianych zajść w ciążę.

    Co sądzę o pigułkach wczesnoporonnych? W zasadzie nie mam zdania, bo ze względu na swoją płeć nigdy nie będę w stanie się w takiej sytuacji postawić, ale uważam, że to kwestia indywidualna. Czy zapłodniona komórka jajowa jest już dzieckiem, czy też nie... z tym można się spierać i o tym dyskutować, ale wierzę, że jeśli kobieta świadomie podejmie decyzję o przerwaniu ciąży, może to być zgodne z jej sumieniem, choć pewnie nieetyczne według innych. Ale z drugiej strony, czy lepiej byłoby wychowywać dziecko w biedzie, brudzie i patologii? Można powiedzieć, że dziecko można oddać do adopcji. Ale przez te dziewięć miesięcy trzeba o nie się zatroszczyć. Nie każdy jest w stanie temu podołać.

    OdpowiedzUsuń