piątek, 23 stycznia 2015

Kto i dlaczego głosuje na Korwina?

Wczoraj dowiedzieliśmy się, że Korwin-Mikke nazwał swoją nową partię KORWIN, co jest dosyć, powiedzmy sobie szczerze, groteskowe. Miałam zamiar tego nie komentować i w ogóle nie poruszać tutaj tematu Korwina, bo przecież wykazywanie, że nie ma on racji, byłoby pisaniem o oczywistościach. Mogąc jednak połączyć dwie rzeczy, które mnie niezmiernie interesują, a mianowicie socjologię i politykę, postanowiłam zastanowić się nad tym, kto i dlaczego popiera Korwina. Efektem tych rozważań jest dzisiejszy wpis.

Na pytanie "kto?" odpowiedzieć jest łatwo. Zgodnie z sondażem IPSOS przeprowadzonym po ostatnich wyborach do Europarlamentu, w grupie wyborców w wieku 18-25 lat poparcie dla Korwina wyniosło 28,5% i to właśnie ta najmłodsza grupa wyborcza stanowi znaczącą większość jego elektoratu. A więc odpowiedź już mamy - ludzie młodzi. Tutaj ciekawostka - około 25% tych ludzi to kobiety. Zaskakująco dużo, biorąc pod uwagę, że mówimy o głosowaniu na człowieka, który chce kobietom odebrać prawa wyborcze.

Zastanówmy się teraz, dlaczego ludzie młodzi decydują się głosować na człowieka, który nic im nie oferuje.

Przyczyn jest wiele, ale znaczące miejsce zajmuje socjalizacja antycypująca.
Mechanizm socjalizacji antycypującej polega na tym, że jednostka pragnąca należeć do pewnej grupy, zaczyna przejawiać zachowania dla tej grupy charakterystyczne. Skutkiem tego jest nadawanie dzieciom wyszukanych imion przez rodziny wywodzące się z niższych warstw społecznych, czy głosowanie na republikanów przez biednych amerykańskich farmerów (o czym pisał Thomas Frank). I dokładnie ten sam mechanizm zachodzi w przypadku korwinistów, jest on zresztą całkiem sprawnie podsycany przez samego "krula". Człowiek słyszy, że kapitalizm wynagradza pracowitość i przedsiębiorczość, niewidzialna ręka rynku wszystko perfekcyjnie reguluje, ale źli socjaliści z Unii Europejskiej zabierają mu 90% pensji, nic w zamian nie dając. Zaczyna więc myśleć: no tak, jestem pracowity, mógłbym osiągnąć sukces, to, że sukcesu nie osiągam, jest winą tych złych socjalistów. Zapomina o tym, że gdyby służba zdrowia była całkowicie prywatna, nie byłoby go pewnie stać na zabieg wycięcia wyrostka robaczkowego. A gdy próbuje mu się to uświadomić, mówi: jak to, mnie nie byłoby stać? Byłoby mnie stać, bo odniósł bym sukces, gdyby tylko państwo mi nie przeszkadzało. Nie bierze pod uwagę tego, że z tą pracowitością i przedsiębiorczością to takie małe oszustwo, a 1/3 miliarderów znaczną część majątku odziedziczyła.

Kolejną przyczyną może być zmęczenie zastaną rzeczywistością polityczną. Znaczna część wyborców Korwina pamięta tylko rządy PO. Wrażenie "zabetonowania" sceny politycznej potęguje fakt, że gdy masz 20 lat, 4 lata, jakie upływają pomiędzy wyborami parlamentarnymi to 1/5 twojego życia, a więc strasznie długi okres czasu. Ma więc taka młoda osoba wrażenie, że nic się nie zmienia. I przychodzi człowiek zdecydowanie antysystemowy, i pociąga za sobą tych młodych ludzi.
 
W ten sposób przechodzimy do kolejnej przyczyny - Korwin pociąga za sobą młodych ludzi, bo jest go w mediach dużo. Człowiek głoszący takie poglądy powinien być przez media ignorowany, tymczasem się w nich pojawia, bo to podbija oglądalność. Pojawia się, więc jest rozpoznawalny i ma możliwość dotarcia ze swoimi poglądami do ludzi.

W tym katalogu powinien znaleźć się także brak w Polsce prawdziwej lewicy. Nie będę teraz jednak rozwijać tego punktu, gdyż jest to materiał na osobny wpis.

5 komentarzy:

  1. Trzeba być miliarderem, żeby zrobić sobie operację wycinania wyrostka? Myślę, że nie trzeba.
    To, czy ktoś wspiera lewicę czy prawicę zależy od wyznawanych wartości. Lewica (gospodarczo) usprawiedliwia kradzież bogatszych dla "wspólnego dobra". Prawica stawia na indywidualizm i nie usprawiedliwia żadnej kradzieży. Komu dane stanowisko jest bliskie, ten idzie za Korwinem czy tam za Marksem (ach, baty na mnie zastawianie tych dwóch nazwisk w jednym zdaniu).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przybliżony koszt usunięcia wyrostka wraz z obsług medyczną (koszt pobytu, przyjęcia w szpitalu etc.) w USA kosztuje 11 tysięcy dolarów. Za jedną noc.

      Usuń
    2. W USA służba zdrowia to poplątanie socjalizmu z kapitalizmem - jak widać nie za dobrze im to wychodzi. Są też ubezpieczenia, ale te również nie działają idealnie. Ameryka teraz idzie w stronę socjalizmu, więc nie jest pięknym przykładem.

      Usuń
    3. To są standardowe ceny sprzed wprowadzeniem reform Obamy, w kontekście Medicare. (Ponad 8 tysięcy zabieg, reszta koszty przyjęcia w szpitalu, diagnozy, opieki po zabiegu).
      Nie sądzę, by Polska również była pięknym przykładem w tym względzie, więc uważam, że porównanie jest trafione - przy prywatnej służbie zdrowia bez absolutnie zaporowego ubezpieczenia można zbankrutować z dnia na dzień. Nie wspominając, że jeżeli ktoś ma chorobę wrodzoną lub przewlekłą, ubezpieczenie się jest czasem niemożliwe.

      Usuń
  2. Fenomen tego człowieka polega na tym że trafia do młodych ludzi, którzy są znudzeni tą polityką jaką mamy. A Korwin jest dla nich czymś nowym, kontrowersyjnym wiec za nim idą. Pewnie nawet nie znają jego programu. Media to podsycają ciągle o nim mówiąc i umacniaja jego wizerunek.

    OdpowiedzUsuń